"RECENZJA ZŁEGO WYCHOWANIA autor: PRZEMYSŁAW GULDA"

"Kler pełen chrześcijańskiej empatii". Nowy spektakl w olsztyńskim Teatrze im. Jaracza wywoła skandal?
26.02.2025 | Gazeta Wyborcza
Księża u seksuolożki, wielkie dildo na plebanii, Jacek Kurski wiszący u paska Dziwisza. Atak na kościół? Nie, to przecież tylko przeniesienie na teatralną scenę bezeceństw, które kler robi na co dzień. Najnowszy spektakl pary autorskiej Jędrzeja Piaskowskiego i Huberta Sulimy anonsowany był jako odważna, przekraczająca granice opowieść o prywatnym życiu polskiego kleru. I rzeczywiście to przedstawienie ma te wszystkie cechy, a jednocześnie jest zupełnie czymś innym, niż można się było spodziewać.
Nie jest to w żadnym stopniu szukająca sensacji opowieść o skandalach. Na próżno szukać kolejnego odegrania powracających tematów: pedofilii czy bogactwa hierarchów. Nie ma tu też prostego rewanżyzmu, atakowania księży czy polskiego Kościoła jako takiego. To raczej opowieść o zwykłych ludziach, którzy posiadając niezwykły status, próbują prowadzić zwykłe życie. Opowieść w której - owszem - jest trochę ironii, kpiny, może nawet szyderstwa, ale zdecydowanie więcej jest empatii czy wręcz swoistej czułości.
Empatia zamiast skandalu
"Złe wychowanie" ma prostą, ale nieoczywistą w teatrze, strukturę - to sześć kolejnych scen, będących odtworzeniem sytuacji, które zdarzyły się naprawdę. Na dodatek odtworzeniem tak wiernym, jak to było możliwe. Przebieg wydarzeń, a nawet konkretne dialogi oparte są na dokumentach, wspomnieniach, przekazach.
Większość tych sytuacji sprowadza się do jednego modelu - opowiada o osobach duchownych w sytuacjach dalekich od stereotypu życia księdza czy zakonnicy. Zobaczyć można np. parę księży na terapii u seksuolożki czy spotkanie towarzyskie kilku par na plebanii, przy czym owe pary to związki księży z kobietami. Sulima z Piaskowskim trochę się z tego śmieją, ale jednak bardziej współczują ludziom, którzy muszą się ukrywać ze swoimi uczuciami czy zwykłymi pragnieniami, dotyczącymi ich codziennego życia.
Mocno wyróżnia się ostatnia rekonstrukcja - próba przedstawienia tego, co wydarzyło się podczas słynnej, zakończonej tragicznie, orgii na plebanii w Dąbrowie Górniczej. To w tej scenie najbardziej można się było spodziewać skandalu, zwłaszcza gdy na scenę wchodzą aktorzy z wielkimi dildo przyczepionymi do bioder.
Ale szybko okazuje się, że to, zaiste, najmocniejsza scena w spektaklu, ale skandalu nie ma w niej za grosz. Podzielona na stacje, jak droga krzyżowa, w niezwykle przejmujący sposób pokazuje tragedię człowieka, który został wykorzystany przez księdza, a następnie zmarł na skutek przedawkowania narkotyków. Brutalne sceny, rozgrywane w ciemności, przy akompaniamencie lirycznych pieśni Straussa, robią ogromne wrażenie. Tę część spektaklu można znieść i oglądać spokojnie tylko dlatego, że grająca narratorkę i swego rodzaju reżyserkę tej rekonstrukcji Milena Gauer, choć jest dość sroga, skutecznie przeprowadza przez to piekło i mocno wspiera widownię.
Kurski i Chrystus w jednej osobie (aktorskiej)
Rekonstrukcyjna formuła spektaklu, odnosząca się do życiowych spraw, sprawia, że idealnie pasuje do niego forma zbliżona do filmu, a wręcz obyczajowego serialu telewizyjnego. W tym sensie przydaje się tu almodovarowska sugestia z tytułu spektaklu - poza tematem życia księży to w zasadzie jedyne pokrewieństwo spektaklu z twórczością tego reżysera.
W takiej formule świetnie odnajduje się cała obsada spektaklu, która znakomicie radzi sobie zarówno wtedy, kiedy ten serial pokazuje rodzajowe scenki z polskiej prowincji, jak i w momentach, kiedy zapędza się w rejony bliskie parodii horroru, jak choćby w opartej - jak wszystko w tym spektaklu - na faktach scenie cmentarnej, w której zakonnice podrzucają obce kości do grobu jednej z sióstr ze swojego zgromadzenia.
Każda z osób na scenie ma tu do zagrania kilka postaci, często bardzo różnych od siebie - największą amplitudę muszą obsłużyć: Marian Czarkowski (jest równie przekonującym kardynałem Dziwiszem i niewidomą dziewczynką szukającą próby scholi) i Radosław Hebal (z Jacka Kurskiego przeistacza się w następnej scenie w zagubionego we współczesności Jezusa Chrystusa).
Reszta obsady też radzi sobie znakomicie: Joanna Fertacz, kiedy pokazuje na scenie brawurową karykaturę detektywa Rutkowskiego, Maciej Cymorek, przewracający się efektownie na ziemię, jako niechciana figura Jana Pawła II, Aleksandra Kolan, gdy parodiuje biblijny gest obmywania stóp włosami, zdejmując z głowy perukę i polerując nią stopy swego męża-biskupa czy wreszcie występujący gościnnie w olsztyńskim spektaklu Maciej Pesta, który w najbardziej kabaretowej scenie spektaklu montuje na scenie urządzenie, składające się głównie ze starej lampy. A to tylko drobne detale z wielowymiarowych postaci, które rozpędzona obsada tworzy w tym spektaklu na scenie.
Uderz się w piersi, zamiast w stół
Nietypowa scenografia Anny Marii Karczmarskiej i Mikołaja Małka składa się głównie ze zrobionych z metalowych prętów ram różnych przedmiotów: drzwi, mebli i krucyfiksów. Nie sposób nie dodać, że jest niemal całkowicie - po papiesku - żółta, czy - w przypadku tego spektaklu, którego refrenem jest rozbrzmiewający co i rusz dzwonek do drzwi wygrywający melodię "Barki", jeden ze znakomitych muzycznych pomysłów kompozytora Jacka Sotomskiego - lepiej byłoby raczej napisać "rzułta" (tak w memosferze określa się wszystko, co związane z Janem Pawłem II). Autentyczności tego świata z pogranicza realizmu i parodii znakomicie dopełniają kostiumy Rafała Domagały: czasem to stroje prosto z ulicy polskiego małego miasta, czasem - zwykłe habity, a czasem - wymyślne outfity z gejowskich klubów i mokrych snów.
Czy ten spektakl wywoła skandal w Olsztynie, a może nawet w całej Polsce? Teoretycznie aferę można zrobić z wszystkiego, ale w tym przypadku byłoby to wyjątkowo absurdalne: na scenie przecież nie dzieje się nic, co nie wydarzyłoby się naprawdę. Więc jeśli ktoś będzie próbował budować narrację, że ten spektakl uderza w polski kler, powinien pamiętać, że to raczej kler uderza sam w siebie, robiąc takie rzeczy, jakie można zobaczyć w spektaklu, zamiast uderzyć się w piersi.
Złe wychowanie,
tekst i dramaturgia: Hubert Sulima,
reżyseria: Jędrzej Piaskowski,
koncepcja: Jędrzej Piaskowski i Hubert Sulima,
scenografia: Anna Maria Karczmarska, Mikołaj Małek,
reżyseria świateł: Szymon Kluz,
kostiumy: Rafał Domagała,
muzyka: Jacek Sotomski,
asystent scenografów: Kacper Łyszczarz
OBSADA: Maciej Cymorek, Marian Czarkowski, Joanna Fertacz, Milena Gauer, Radosław Hebal, Aleksandra Kolan, Maciej Pesta (gościnnie)
Teatr im. Jaracza, Olsztyn, ul. 1 Maja 4, premiera odbyła się 23 lutego, kolejne spektakle w dniach 20-23 marca.
Redagował Grzegorz Szaro | Przemysław Gulda