Duchy, prześcieradła i rubaszny dowcip w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim

Trwa Festiwal Szekspirowski. Jedną z kilkunastu premier tegorocznej odsłony festiwalu jest nowa koprodukcja Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego z Teatrem im. Stefana Jaracza w Olsztynie - "Wchodzi duch" - która trafi do repertuaru GTS już w październiku. To połączenie humoru, niekiedy kreślonego bardzo grubą kreską, z gorzką diagnozą braku ojca w życiu swoich dzieci.

Bezpośrednią inspiracją przedstawienia są sceny z duchem ojca Hamleta. U Szekspira otoczone są one aurą tajemniczości i niesamowitości, co często akcentują reżyserzy "Hamleta". Duch ojca uświadamia syna o zbrodni, jakiej dokonał jego brat Klaudiusz wspólnie z matką Hamleta Gertrudą. Ma więc wiedzę niedostępną zwykłym śmiertelnikom. Utożsamia powagę, mądrość, sprawiedliwość i roztropność, przestrzegając Hamleta przed zbyt gwałtowną reakcją Hamleta wobec matki.

Figura ducha ojca została przez reżyserkę Weronikę Szczawińską i współautora koncepcji, scenariusza i dramaturgii oraz aktora spektaklu Piotra Wawra jr potraktowana w sposób zarówno dosłowny, jak i metaforyczny. Formą żartu są już same kostiumy i scenografia zaproponowane przez Martę Szypulską — wszechobecne białe i szare zasłony, firany, obrusy i prześcieradła w wariancie z wyciętymi otworami na oczy stanowią także kostiumy sceniczne aktorów.

To ciekawy pomysł, który z jednej strony pozwala ukazać na scenie duchy niczym z kreskówki i w naturalny sposób rozwija potencjał komediowy postaci, z drugiej stanowi maskę, za którą operować musi aktor pozbawiony mimiki i większości niewerbalnych środków wyrazu. W takiej sytuacji każdy gest sceniczny musi być dopracowany i dobrze przemyślany. Aktorzy zmuszeni są walczyć o uwagę widzów, którzy nie widzą przecież początkowo, która z postaci na scenie do nich przemawia.

Wątek nieobecnego-obecnego ojca posłużył jednak przede wszystkim za pretekst do opowiadania o trudnych relacjach z ojcem poszczególnych bohaterów. Wspólnym mianownikiem wizyt nawiedzającego kolejnych bohaterów ducha ojca jest niecodzienność jego obecności i uwagi, którą poświęca swojemu dziecku.

Ten zbiorowy portret ojca nie jest zbyt optymistyczny — to ojciec wymagający i surowy, albo przesadnie pobłażliwy i przede wszystkim niezaangażowany w dzieciństwo swoich dzieci. Najbardziej przejmujący jest finał, podczas którego jeden z bohaterów, do którego nawet duch ojca nie przyszedł, odgrywa z koleżanką jego obecność.

Cała szóstka aktorów buduje właściwie kreację zbiorową, wchodząc w rolę (ducha) ojca albo (ducha) jego dziecka w etiudach, granych półprywatnie z użyciem prawdziwych imion aktorów. Co ciekawe, pomimo ograniczającego ekspresję kostiumu, każdy z aktorów i aktorek (Milena Gauer, Agnieszka Giza-Gradowska, Marta Markowicz, Marcin Kiszluk, Wojciech Rydzio i Piotr Wawer jr) gra wyraziście. Widać, że reżyserka dużo pracy poświęciła na pracę nad ruchem scenicznym i sposób wyrażania ekspresji, pomimo tak ograniczającego aktorów kostiumu.

Zaproponowana przez Weronikę Szczawińską konwencja skutecznie rozbraja ciężar opowieści, bo trudne tematy i treści przemycone zostały w luźnej komediowej formie przedstawienia, co pozwala twórcom na szereg dygresji i gagów, z pogranicza twórczości Szekspira i popkultury. Aktorów wspiera też umiejętnie dobrana muzyka (zasługa Aleksandry Gryki).

Dzięki temu, że forma jest zabawowa (a żartem jest przecież już sama koncepcja wizualno-scenograficzna spektaklu), a aktorzy porozumiewają się swobodnym językiem, nie stroniąc od rubasznych żartów (jak ten o "pupie" i pasku), a niekiedy też wulgaryzmów, "Wchodzi duch" to niegrzeczna komedia adresowana raczej do młodzieży niż dorosłych. Młodym ludziom z pewnością dużo łatwiej przejdzie utożsamienie się z formą i treścią przedstawienia.

Widać to było po odbiorze premierowego pokazu w Gdańsku (wcześniej tytuł miał premierę olsztyńską), który przez publiczność Festiwalu Szekspirowskiego został przyjęty dość chłodno. Koprodukcja Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie nie ma potencjału na miarę innej produkcji GTS (współtworzonej przez Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie) - musicalu "1989", który stał się teatralną sensacją i został obsypany nagrodami.

"Wchodzi duch" nie jest jednak tylko scenicznym żartem. To mądry i ważny głos w sprawie traum i zaniedbań wychowawczych, wypowiedziany odważnie, z pazurem i nutą prowokacji.

Wchodzi Duch